obecnie
15° C
jutro
20° C
sstw
Czy powinny wrócić niedziele handlowe?


Ostatnio na forum

  • Zawód OZE
    22 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Dobry ortodonta?
    658 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Pomysł na biznes
    1059 wyświetleń
    3 odpowiedzi
  • Sprzątanie po zmarłych
    79 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Usługi malowania wnętrz w Sta…
    85 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Holter
    119 wyświetleń
    0 odpowiedzi
  • Grecja - gdzie się wybrać?
    274 wyświetleń
    0 odpowiedzi
Przejdź do forum

Jak wygląda współpraca ojca z synem?

29 maja 2018 19:11, autor: stal1938.pl
Od 18 kwietnia Stal Stalowa Wola w rozgrywkach II ligi zdobyła aż 18 punktów i jest blisko utrzymania. Spora w tym zasługa Sebastiana Łętochy, który jako zmiennik w drużynie prowadzonej przez ojca Krzysztofa zdobył pięć bramek, a ostatnio zaliczył hat-tricka.
– Ojciec jest bardzo surowy wobec mnie – przyznaje napastnik.
– Ale za te trzy gole będzie nagroda – zapowiada trener.


W połowie kwietnia Stal była w strefie spadkowej. Od tej pory przegrała tylko jedno spotkanie, dwa zremisowała, a pięć wygrała. Dzięki temu uciekła ze strefy spadkowej i jest już niemal pewna utrzymania. Spora w tym zasługa Sebastiana Łętochy. Gdy wchodził na boisko jako zmiennik i strzelał gole, Stal zdobywała punkty. Tak było w meczu z Radomiakiem, w którym zdobył bramkę na wagę remisu (2:2). Tak było w spotkaniu z ŁKS – w Łodzi strzelił zwycięskiego gola w 87 minucie. Najlepszy występ zanotował w ostatniej kolejce. W ciągu 12 minut zaliczył hat-tricka, a Stal pokonała jednego z rywali w walce o utrzymanie, ROW Rybnik, 4:0. W meczu z Gwardią w Koszalinie zdobył bramkę na 2:1 dla Stali.

Sebastian Łętocha częściej w zespole swojego ojca jest rezerwowym – 13 razy wchodził z ławki na 24 występy. Bramki (w sumie sześć w tym sezonie) zdobył tylko jako zmiennik.
– Czasem jest łatwo prowadzić syna, a czasem trudno. Jak to w życiu. O tym, czy zagra, najczęściej decyduję na podstawie dyspozycji ostatnich dni. To zwykle zależy od planu na mecz, przeciwnika, jakich piłkarzy potrzebuję do realizacji taktyki – wyjaśnia trener Krzysztof Łętocha.
– W ostatniej kolejce to było dla nas niezwykle ważne spotkanie. Potrzebowaliśmy punktów, by oddalić się od strefy spadkowej. Było 1:0, gdy wpuściłem syna. Pięknie mi się odpłacił, już w kilku spotkaniach ratował nam skórę. Wchodził jako rezerwowy i strzelał ważne gole – przyznaje.

– Wchodzę na boisko, robię to co do mnie należy i chyba wywiązuję się z zadania. Daję radość nie tylko sobie, tacie, ale całej drużynie i kibicom. Hat-trick z ROW? Pomogły mi dwie czerwone kartki dla rywali. Zrobiło się więcej miejsca na boisku i trzy razy byłem sam na sam. Za każdy razem uderzyłem inaczej i się udało. Trzeba trochę cierpliwości, by zwieść bramkarza – tłumaczy Sebastian Łętocha.

Obaj przyznają, że zdarzają się nieprzychylne komentarze typu: „Gra, bo ojciec go faworyzuje”. Nie przejmują się tym.
– Jeśli wynik się dobrze układa, to wszyscy są pozytywnie nastawiani i chwalą, kiedy wpuszczam Sebastiana – mówi trener Stali.
– To nie jest wcale takie zawsze łatwe i przyjemne, bo zdarzają się nieprzychylne komentarze. Jednak podchodzę profesjonalnie i nie zważam na takie sprawy. Nie jestem pierwszym synem, który gra u ojca-trenera. Jeżeli nie widzi mnie w składzie i sadza na ławce, nie mam z tym żadnego problemu. A jak mnie wystawi, to staram się pokazać, że miał rację – dodaje napastnik Stali.

Sebastian Łętocha przyznaje, że ojciec jest bardzo krytyczny wobec niego. Rzadko chwali, raczej wytyka błędy.
– Jest bardzo surowy wobec mnie. Najczęściej słyszę: „Stać cię na więcej” lub „Możesz grać lepiej”. Nie zniechęca mnie to, ale motywuje. Co powiedział po hat-tricku? Dobrze, że mnie wpuścił i fajnie, że strzeliłem trzy gole. Radość była raczej stonowana – przyznaje Sebastian Łętocha.
– W duchu na pewno się cieszył. Kiedyś grałem w Stali Mielec, a tata prowadził Stal Rzeszów. Strzeliłem dwie bramki i wygraliśmy 4:1. Wtedy usłyszałem, że zagrałem super – dodaje.

Trener Łętocha przyznaje, że jest krytyczny wobec syna i nie szczędzi mu uwag. Zapowiada jednak, że czeka na syna nagroda w najbliższym meczu.
– Mamy kiedy pogadać, bo jeździmy razem z Mielca do Stalowej Woli na treningi. Myślę, że wyciąga wnioski z tego, co mu mówię. Nie zawsze pasuje do mojej koncepcji i dlatego zaczyna na ławce. Ale są mecze, w których uważam, że napastnik o jego cechach jest mi potrzebny od początku. Nie, syn nie prosi mnie, bym go wpuścił od pierwszej minuty – śmieje się szkoleniowiec.
– Poza tym staram się stawiać od pierwszej minuty na tych napastników, którzy w poprzednim meczu strzelili gole. I tak było z ROW. Przeciwko Legionovii gole zdobyli Trubeha i Gębalski, więc zagrali od początku. Wszedł Sebastian, strzelił trzy gole, więc w najbliższej kolejce wyjdzie od pierwszej minuty. To będzie nagroda dla syna– zapowiada.

Robert Cisek
laczynaspilka.pl




Komentarze czytelników (0)
Do tej zawartości nie ma jeszcze komentarzy.